Usprawnić koordynację działań

Data publikacji: 17 listopada 2015
Herb Powiatu Tarnogórskiego

Na wniosek starszego brygadiera Ryszarda Świderskiego, komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Tarnowskich Górach, starosta tarnogórski Józef Burdziak zaprosił burmistrzów i wójtów gmin powiatu tarnogórskiego na spotkanie robocze poświęcone usprawnieniu funkcjonowania Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego.

Na wniosek starszego brygadiera Ryszarda Świderskiego, komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Tarnowskich Górach, starosta tarnogórski Józef Burdziak zaprosił burmistrzów i wójtów gmin powiatu tarnogórskiego na spotkanie robocze poświęcone usprawnieniu funkcjonowania Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego.
W spotkaniu, które odbyło się dziś (17 listopada) w Starostwie Powiatowym, poszczególne gminy reprezentowali: burmistrz Kalet Klaudiusz Kandzia, burmistrz Miasteczka Śląskiego Krzysztof Nowak i inspektor ds. zarządzania kryzysowego UM w Miasteczku Śląskim Bogdan Tomaszewski, burmistrz Radzionkowa Gabriel Tobor, wójt Ożarowic Grzegorz Czapla, wójt Tworoga Eugeniusz Gwóźdź, wójt Zbrosławic Wiesław Olszewski, Zbigniew Deperas z Urzędu Gminy Świerklaniec i Piotr Gwóźdź z Urzędu Gminy Krupski Młyn. Burmistrz Tarnowskich Gór Arkadiusz Czech nie mógł przybyć na spotkanie, ale do kontaktów roboczych z Powiatowym Centrum Zarządzania Kryzysowego wyznaczył Wojciecha Żmudzińskiego, naczelnika Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego.
Starosta Józef Burdziak wyjaśnił, że od 2012 roku Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego, na mocy porozumienia z poprzednim starostą Lucyną Ekkert, działa w Komendzie Powiatowej PSP i jest obsługiwane przez dyspozytorów, będących strażakami. Dyspozytorzy skarżą się na wzrastającą uciążliwość pełnienia tej służby i postulują, aby poszczególne gminy usprawniły załatwianie interwencji, dotyczących niebezpiecznych zdarzeń mających miejsce na ich terenie. I nie chodzi tu o pożary czy wypadki, lecz załatwianie takich na pozór „drobnych” a bardzo czasochłonnych spraw, jak interwencje w sprawie wałęsających się między domami lisów, zdziczałych psów, saren wybiegających na drogi i rannych lub zabitych w wyniku wypadków. Mieliśmy nawet kiedyś w okolicznych lasach… kangura. Takie interwencje okazują się dla dyspozytorów najbardziej uciążliwe.
– Jeśli ktoś zgłasza telefonicznie jakąkolwiek interwencję pod numer 112, każda taka sprawa trafia do Katowic, a stamtąd przekierowywana jest do odpowiedniego powiatu – wyjaśniał st. bryg. Ryszard Świderski. – I tu zaczynają się „schody”. Czasami strażak, który otrzymuje zgłoszenie o dzikim zwierzęciu zagrażającym mieszkańcom jakiejś miejscowości, musi wykonać około dwudziestu telefonów w ciągu półtorej godziny, aby zwierzę zostało wreszcie złowione lub uśpione.
Komendant podał przykład z października tego roku, gdy w jednej z gmin pojawiło się niezidentyfikowane zwierzę, a zgłaszający zagrożenie mieszkaniec nie wiedział czy ma do czynienia z wilczurem czy wilkiem. W końcu okazało się że zwierzę jest lisem, a osoby, które odbierały kolejne telefony, wdawały się ze strażakiem w spory kompetencyjne na temat tego kto odpowiada za zwierzęta dzikie, kto za udomowione, kto za żywe, a kto za nieżywe i wreszcie – komu będzie można wystawić fakturę za utylizację zwłok, gdy zwierzę zostanie uśpione.
W tym samym czasie, gdy strażak wykonywał kolejne telefony w sprawie zwierzęcia, na terenie powiatu zdarzył się wypadek drogowy i pożar, na których dyspozytor powinien był się skoncentrować najbardziej.
Komendant Świderski przedstawił obecnym, jak funkcjonują Powiatowe Centra Zarządzania Kryzysowego w poszczególnych powiatach ziemskich województwa śląskiego, gdzie nierzadko w ich funkcjonowanie zaangażowani są pracownicy poszczególnych gmin i przedstawił – jako pozytywny przykład z naszego powiatu – miasto Kalety, gdzie telefony interwencyjne zawsze odbiera burmistrz i to on przekazuje interwencje do załatwienia swoim pracownikom.
Zdaniem komendanta Świderskiego, znacznym ułatwieniem dla dyspozytorów Centrum byłoby wyznaczenie w każdej gminie koordynatora, który przejmowałby konkretną interwencję od strażaka i czuwał nad jej załatwieniem.
Podczas spotkania niektórzy przedstawiciele samorządów (np. wójt Tworoga i burmistrz Kalet) zadeklarowali, że osobiście będą koordynatorami interwencji w swoich gminach, a część stwierdziła, że ani oni sami, ani podlegający im pracownicy nie będą dyżurowali 7 dni w tygodniu po 24 godziny na dobę.
Część spotkania zajęła dyskusja dotycząca podziału odpowiedzialności między gminami i powiatem za sytuacje zagrażające bezpieczeństwu mieszkańców ze strony zwierząt.
Niektórych obecnych nie przekonała ani interpretacja Regionalnej Izby Obrachunkowej, ani też Ministerstwa Ochrony Środowiska, na które powoływała się mecenas Barbara Bulak-Borówka ze Starostwa Powiatowego, wyjaśniając, że jeśli dzikie zwierzę zagraża bezpieczeństwu mieszkańców konkretnej gminy, to za wyeliminowanie tego zagrożenia odpowiedzialna jest gmina.
Problemem okazuje się brak jednoznacznych rozwiązań w polskim prawie. A tam, gdzie nie ma jednoznacznych rozwiązań prawnych, można jedynie liczyć na dobrą wolę wszystkich stron zaangażowanych we wspólne rozwiązywanie problemów – w tym przypadku samorządów gminnych, samorządu powiatowego i Państwowej Straży Pożarnej. I taką konkluzją zakończyło się dzisiejsze spotkanie.

Zadzwoń teraz